Najbardziej czepialskie pytanie
- „Wczoraj lekarz stwierdził zapalenie gardła i dał antybiotyk. Czy to naprawdę zapalenie gardła? Czy podawać?”
- „Dziecko jest słabe, ma biegunkę i wymiotuje. Czy to tylko „grypa żołądkowa”, czy coś więcej?”
- „Chcę maść na zmiany skórne u dziecka, pojawiły się kilka dni temu i jest gorzej.”
- „Dziecko ma w buzi taką białą zmianę. Nie wygląda na aftę. Co to jest?”
- „Dziecko czuje się bardzo słabo, głowa go boli i gorączkuje, nie może wstać z łóżka. Jakie badania mu trzeba zrobić?”
- „Wczoraj było osłuchowo czyste, ale dzisiaj więcej kaszle. Czy to już zapalenie oskrzeli?”
Co łączy te wszystkie sytuacje?
„A GDZIE JEST DZIECKO, ŻEBYM JE MOGŁA ZOBACZYĆ I ZBADAĆ?”
Tak jest, to wszystko prawdziwe przykłady próśb o poradę bez pacjenta=dziecka, które mi się zdarzyły w przychodni. Jestem pod wrażeniem wiary rodziców w moją nadludzką moc odgadywania rzeczywistości oraz w ich własną umiejętność obrazowego snucia opowieści. Ale mimo łatwości zostania słynnym podkarpackim profetą, wciąż odrzucam tę kuszącą ścieżkę kariery.
Udzielanie porady w stanie ostrym bez zbadania dziecka to narażanie zdrowia tego dziecka.
I w realu, i w cyberświecie.