ZATRUCIA U DZIECI – wybielacz w butelce po soku

Dzisiaj poważnie. Przypominam o tym na prośbę mojej przyjaciółki po jednym z jej ostatnich dyżurów. O niebezpiecznych rzeczach, które zjadają dzieci.

Nie będzie w tym momencie o nastolatkach, które zwykle trują się w celach samobójczych, bo wtedy na pewno mi nie wystarczy miejsca w poście. Dzisiaj o maluchach. A maluchy  spożywają niebezpieczne substancje zwykle z prostego powodu – mają do nich dostęp.

Czym trują się dzieci?

WAŻNE: kostki do zmywarki nie powinny stać w najniższej szafce, a tym bardziej GRANULKI DO PRZETYKANIA RUR, które łatwo można wziąć za cukierki.

Leki powinny być w szafkach wysoko, a jeśli mamy starsze osoby w domu, należy pomagać im je zażywać, żeby nie spadły gdzieś na ziemię, czego starsza osoba może nie zauważyć albo ich nie znaleźć, a maluch znajdzie szybko.

Benzyna albo WYBIELACZE nie powinny być przechowywane w butelkach po kolorowych napojach. Chyba każdy, kto ma dzieci wie, że nie sposób ich mieć na oku 24h/na dobę. Bo na przykład trzeba iść się wysikać. I to jest dobry moment, żeby dziecko zechciało psiknąć sobie do buzi preparatem w stylu kret (true story). Albo gdy odwiedzi nas sąsiadka i zostawi torebkę na krześle, dziecko chętnie pogrzebie w niej w poszukiwaniu cukierków i zje jej leki na depresję (true story). Starszy brat chętnie zawoła małego, żeby się napili razem benzyny w butelce po soku (true story).

róża lekarz dla dzieci zatrucia


Co zrobić, gdy to się stanie?

I mega ważne – gdy coś takiego się stanie, mimo ogromnych nerwów, trzeba zabrać ze sobą dany preparat/pudełko po lekach/RESZTKĘ GRZYBÓW, które dziecko zjadło (zdarza się, że maluch ugryzie rosnący gdzieś grzyb albo że podejrzewamy, że w zupie był trujący grzyb – zabieramy!). Dlatego, że jeśli nie ustalimy substancji jak należy, nie będziemy działać najlepiej, jak można w tej sytuacji. A dziecko jest narażone na dodatkowe inwazyjne działania. Na przykład wypłukanie żołądka, żeby pobrać resztki do badania. Miałam też sytuację, że małe dziecko wypiło płyn do czyszczenia pewnych rzeczy i brzmiało to mega groźnie. Ale gdy na szybko zostało z domu przywiezione opakowanie, okazało się na szczęście, że do czyszczenia tych rzeczy mama używała płynu do mycia mikrofalówki, co całkowicie zmieniało postępowanie.

Jeśli nie wiemy, z czym mamy do czynienia, działamy po omacku, co naraża dziecko. Dlatego prośba do Was – zawsze zabierajcie opakowania ze sobą.

Więcej jak zawsze na INSTAGRAMIE.