Ała, tylko nie w szczepionkę! – GRYPA

Podaje pani L. Szczepi mnie od małego i jest o wiele bardziej obcykana w temacie, niż ja, a wiecie, że mnie też to kręci. Wchodzę dziś do pracy, a pani L. od razu: „Już są”.

Zdjęcie robi pani M., która obserwuje wiernie mój profil i dlatego zawsze na słowa: „Nie będzie mnie w pracy od X do Y, bo jadę na szkolenie do Warszawy”, uśmiecha się i zadaje to jedno krótkie, acz znaczące pytanie: „Pociągiem?”.

Obrazkiem zasłonięty taki trochę negliż, bo nie spodziewałam się, że to będzie już dziś i wzięłam koszulę–antywacka, z trudnym do podwinięcia rękawem.

A teraz ALARM, wjeżdża taki banał, jakby podchodził z jakiegoś wzniosłego, motywującego profilu instagrama, pełnego zdjęć plaży i zamyślonych ludzi. Ale jednocześnie to prawda.

Kilka dni temu mnie Lolek spytał: „A czy ludzie umieją robić magię?” I dwie myśli pojawiły się w głowie z szybkością Pendolino. Dla mnie umieją. Antybiotyki i szczepionki. 

UPDATE:

Ramię bolało przez ok. 24 godziny. Nie odpadło (tutaj zdjęcie w lustrze, dlatego wygląda, jak to drugie ;D).

Szczepię się, żeby nie chorować.

Szczepię się, żeby nie zarażać swoich pacjentów.

Więcej jak zawsze na INSTAGRAMIE.