Kurs USG płuc (Philips Lumify)

(maj 2019)

UWAGA, MEDYCZNE ZIOMKI: Nie jestem żadnym specem od USG, raczej początkującym entuzjastą. Więc nie traktujcie tego, jako porady, jak USG wykonywać, bo sama się dopiero tego uczę.

W ten weekend byłam na ekstra kursie. Oczywiście chodzi o USG płuc, bo jakim innym kursem, niż ultrasonograficzynym się tak mogę ekscytować i Wam znowu gadać? (Kto nie wie, o co chodzi, to moje początki z USG macie TUTAJ).

Lumify, czyli USG płuc wszędzie

lumify philips

Zaprosiła mnie firma Phillips, która ma w ofercie przenośne głowice Lumify, bo zobaczyli, jak opowiadam o USG płuc na instagramie. Więc nie musiałyśmy z Kasią płacić za kurs i dostaniemy głowice na tydzień do testowania. Nie wymagali ode mnie nic w zamian, np. żebym Wam o tym kursie mówiła, ale wiedzieli, że jeśli kurs będzie dobry, to się podjaram i powiem i tak :).

Najgorsze, że jestem pewna, że jeśli dostanę głowice Lumify do ręki na chwilę, to będę je chciała na zawsze.

Bo to są takie głowice, które można podpiąć do tabletu i zanieść wszędzie. Wiecie, łapać kaszlących ludzi na ulicy, żeby ich badać. Nie zrobię tego, chociaż mnie kusi, bo nie chcę iść do więzienia, ale można na przykład:

  • zabierać je do przychodni,
  • na wizyty domowe,
  • można robić badania przyłóżkowe, jeśli dzieciaczek się nie nadaje, żeby go targać do gabinetu USG
  • można na tablecie wygodnie pokazywać nagrane obrazy innym USG świrkom (albo ludziom, którzy wciąż uważają, że USG płuc nie istnieje!)

I tak jak nie kręcą mnie ani trochę nowe ciuchy, biżuteria, samochody i wiele innych rzeczy, tak przenośne głowice USG tak, poproszę :).

USG płuc jest mega

O USG płuc, że jest super, to nie będę powtarzać. Kto mnie czyta/ogląda wie, że to uwielbiam, bo można:

  • o wiele mniej dzieci prześwietlać (nie zawsze się obejdzie bez zdjęcia Rtg, bo USG ma swoje ograniczenia, ale MEGA mniej zdjęć trzeba wykonać np. w zapaleniach oskrzeli, płuc, duszności, gorączkujących dzieci)
  • super monitorować skuteczność leczenia,
  • zobaczyć obszary płuc ukryte za sercem,
  • różnicować rzeczy, które w Rtg wyglądają podobnie.

Kocham!

Kurs był też fajny pod tym względem, że zwracał uwagę na to, że technika jest mega, ale poza licznymi zaletami, które wszyscy na kursie zdaje się czuli podobnie jak ja 😀 nie możemy zapominać o jej ograniczeniach. Czyli że nie zobaczymy konsolidacji zapalnych, które nie przylegają do opłucnej (wg wykładowców rożne źródła podają, że to kilka-kilkanaście % zapaleń, więc USG nadal jest mega). Nie zobaczymy każego rodzaju zmian – na kursie pokazano obraz płuc chłopca z pęcherzami rozedmowymi, które uwidoczniono dopiero w Rtg klatki piersiowej. Więc dużo o możliwościach, bez pomijania ograniczeń.

Okej, ale po kolei.

Kurs USG w Warszawie

usg płuc lumify

Dojechałyśmy z Kasią do Warszawy. Bez żadnych przygód! Wiem, totalna nuda ;(. Nie będę wnikać w to, że pan konduktor jak na mnie spojrzał to mi wyjaśnił, jak się otwierają drzwi do wagonu, zanim jeszcze sama spróbowałam, a karta do pokoju hotelowego oczywiście nie działała w naszych dłoniach, ale w dłoni pana z recepcji już bez problemu. Żadnych wtop, serio, byłyśmy masterami podróży. Nadal nie wiem, dlaczego za taksówkę zapłaciłyśmy najwięcej, gdy jechałyśmy najbliżej. I nadal jestem pod wrażeniem, jak wiele kolorów mają samoloty nad Warszawą!

Dobra, wracam do kursu.

Jak wygląda kurs USG płuc Philips Lumify?

Sam kurs trwał tylko jeden dzień, około 7 godzin. Pojechałyśmy tam jako osoby, które już temat trochę kumają i wcale się nie nudziłyśmy.  Ale myślę, że osoby, które dopiero chcą z płucami zacząć też byłyby zadowolone. Bo po kolei były:

  1. Wykłady teoretyczne z podstaw USG płuc
  2. Pokaz techniki badania.
  3. Ćwiczenia na prawdziwych ludziach w małych grupach.

To wszystko było dobre przypomnienie dla nas, poukładanie sobie jeszcze raz wszystkiego w głowie. A potem się zaczęło to, co naprawdę nas kręci. Czyli…

4. PATOLOGIE. I szczególne przypadki.

philips lumify

To właśnie głowica Lumify + tablet.

Wiecie, aparat umiem ustawić, gdzie przykładać głowicę wiem, różnego typu zapalenia płuc z Kasią już ogarniamy (ale i tak dowiedziałyśmy się istotnych rzeczy, dzięki którym będziemy ogarniać jeszcze lepiej).

Kto mnie śledzi wie, że miałam nadzieję zobaczyć ropień płuca. Bo w pracy go jeszcze nigdy nie widziałam w USG. Ale zanim dostałyśmy na oddział aparat dzieci z ropniami płuc się zdarzały i wiem, że kiedyś i nam się zdarzy na oddziale. Dlatego strasznie chciałam zobaczyć, jak to wygląda, żeby szybko rozpoznać ropień, gdy go kiedyś zobaczę. I pisałam Wam przed kursem na insta i fejsie: mam nadzieję, że pokażą ropień!

A tu jak na Dzień Dziecka było nawet więcej faworytów!!! Nie tylko pokazali nam ropień płuca, ale też

  • Ropniaki opłucnej.
  • Zmiany gruźlicze.
  • Zmiany w mukowiscydozie (również obrazy Rtg i TK).
  • Jak rozpoznać odmę.
  • Jak rozpoznać obrzęk płuc.

Było mega ciekawie. I czasowo w sam raz, żeby być cały czas podjaranym i się nie zmęczyć :).

USG płuc – dlaczego mnie kręcą patologie

Wiecie, to nie jest tak, że ja lubię, gdy dzieci chorują. I naprawdę mega lubię mówić rodzicom: „Spoko, osłuchowo to brzmiało źle, ale płuca są czyste”. Uwielbiam USG, uwielbiam go mówić.

Ale to, co mnie naprawdę kręci z punktu widzenia nauki to patologie. Wiecie, dlaczego? Bo one tam są. Nie kręci mnie to, że dziecko jest chore, ale to, że możemy tę chorobę uchwycić, obczaić, zwykle nazwać. Wyciągamy ją na wierzch, odkrywamy, a wtedy często wiemy, jak dziecku pomóc. Nie działamy po omacku, leczymy sensownie.

Dzisiaj jedna z wykładowców powiedziała, że odkąd używa USG to mniej się boi o swoich pacjentów. I zrozumiałam, że nazwała to, co ja czuję. Dlatego USG płuc jest mega, bo dzieci wyglądające na oko podobnie mogą mieć zupełnie różny obraz w USG. To znaczy, że za kilka godzin lub dni może być z nimi totalnie inaczej.

To znaczy, że nie przegapię zapalenia, które na zdjęciu kryje się za sercem (miałyśmy z Kasią już takie dzieciaki). Nie przegapię zapalenia płuc u dziecka bez zmian osłuchowych (miałyśmy z Kasią już takie dzieciaki). Nie przegapię zapalenia płuc u dziecka z prawidłowymi wynikami badań laboratoryjnych  (miałyśmy z Kasią już takie dzieciaki).

Gdy wiemy więcej, możemy opiekować się dzieckiem lepiej. Dlatego mnie kręcą patologie. Bo wtedy myślę: „Mamy to. Teraz wiemy, z czym walczymy. Był sens się tego uczyć.”

USG płuc i nasze oddziałowe dzieci

usg płuc philips lumify

Więc z Kasią cały czas mówiłyśmy do siebie: „WOW”, „Widzisz to?!”, „Zupełnie, jak u XY!” (tu imię i nazwisko któregoś z naszych dzieci z oddziału).

Tak jak Wam pisałam we wpisie o naszych początkach z USG, my z Kasią gdy tylko się da od początku robimy każde badanie razem, dlatego znamy obrazy praktycznie wszystkich pacjentów, którym jedna z nas robiła badanie. I to jest też fajne, bo jak widzimy jakiś obraz zapalenia, od razu możemy je powiązać z dziećmi, które już leżały na oddziale i bazować również na przebiegu ich choroby. Czyli jakie leczenie wtedy działało, jakie nie, jak długo się cofały zmiany zapalne na jakim leczeniu, kiedy na podstawie iluśtam poprzednich historii spodziewać się poprawy itp. I każdy pacjent ma swój wkład też w to, żeby kolejne dzieci były lepiej zdiagnozowane i leczone.

Szczerze to nawet typy zmian zapalnych tak nazywamy. Nie mówimy: „sznurowate konsolidacje zapalne podpłucnowe, widoczne symetrycznie w obu wnękach płuca”. Mówimy tylko J.R., bo to była pierwsza dziewczynka, u której to widziałyśmy.

I wiecie, nie pamiętam nazwisk dzieci, które trafiały na moje dyżury z wynikami septycznymi. Nie pamiętam nawet nazwiska dziewczynki ze świeżą cukrzycą z glukozą 1500m/dL z mojego najtrudniejszego dyżuru w życiu, gdzie odetchnęłam dopiero po 15 godzinach (chociaż nie mieści mi się w głowie, że tego nie pamiętam, bo pamiętam jej wyniki sodu i potasu z 3 w nocy).

Ale pamiętam dokładnie imiona i nazwiska dzieci, u których cokolwiek było nowe/nietypowe/niepokojące w obrazie USG płuc.

I myślę, że nie zapomnę nazwiska małego dziecka, u którego po raz pierwszy zobaczyłyśmy obrzęk płuc. Wcale nie wyglądało na oko na aż tak ciężki stan, więc po przyłożeniu głowicy to było jak tąpnięcie. Kasia powiedziała potem: „Dobrze, że siedziałam”. Ja stałam za nią, ale też wolałabym wtedy siedzieć…

Fajne momenty na kursie

Wracam do kursu. Wiecie, co jeszcze było fajne?

Jak się okazywało, że niektóre rzeczy, do których z Kasią doszłyśmy same, okazywały się prawdziwe :D. Jasne, że gdybyśmy wcześniej poczytały więcej artykułów, dowiedziałybyśmy się tego z nich, bo to żadna tajemna wiedza. Ale to było spoko, gdy jakieś nasze własne podejrzenia, których nie miałyśmy z kim skonsultować, oni przedstawiali na wykładzie przy okazji omawiania przypadków. Dlatego uwielbiam jeździć na sensowne szkolenia. Super się uczyć od ludzi, którzy potrafią coś lepiej. Wiele rzeczy, które intuicyjnie czułam, teraz mi się uporządkowało w głowie i potrafię je nazwać.

Był nawet moment, że zapytałyśmy w przerwie prowadzącą o zmianę w płucach, którą się nam udało raz zobaczyć. I Kasia opowiada, że to przebiegało tak i tak, i czy to typowy przebieg dla tego rodzaju zmiany, bo nie miałyśmy z czym porównać. A prowadząca na to, zdziwiona (i tak, trochę też podjarana 😀 ), że chciała to zobaczyć, ale jeszcze im się na oddziale nie udało (ze względu na trochę inny profil naszych oddziałów). I że szkoda, że nie nagrałyśmy i że nas zachęca, żeby nagrywać to, co widzimy. (Zgadnijcie, co będziemy teraz robić? 😀 ),

I też było fajne, gdy na przerwie usłyszałam, jak jedna z uczestniczek mówi do drugiej:

„Mąż chciał kupić nowy samochód. Ale namówiłam go, żebyśmy jednak kupili aparat USG”.

I wtedy poczułam się jak wśród swoich! #usgświrki (Coś czuję, że tym torem pójdzie moje myślenie, gdy mi dadzą na chwilę do ręki Lumify, tylko gorzej, bo my nawet nie planujemy kupna samochodu…).

Niektóre fajne rzeczy się kończą

usg płuc róża lekarz dla dzieci

A teraz wracamy z kursu i jedyne, ostatnie wolne miejsca w pociągu były w Strefie Ciszy. Nie mogę gadać, czujecie ten ból?! (Nawet psy nie mogą szczekać w Strefie Ciszy). Za to dzięki temu powstał wpis, bo skoro nie mogę gadać, to przynajmniej mogę pisać.

USG płuc jak zawsze polecam. Kurs Phillipsa z USG płuc też polecam. Nadaje się na początek, gdy ktoś chce zobaczyć, co to w ogóle jest. Ale tacy wspaniali USG-płuc masterzy jak my z Kasią ;D, którzy robią to już od Całych Kilku Miesięcy i jeszcze nie widzieli w praktyce ropnia, też się mogą mega dużo nauczyć!.

O USG będę jeszcze pisać na bank, przecież wiecie. Do usłyszenia, USG świrki!